Pomyślałam, że skoro jestem tak zaprawionym w walce ze sobą człowiekiem, to mogłabym dać kilka rad początkującym adeptom sztuki użalania się nad sobą. Ostatecznie, być może komuś kto to czyta przydałoby się kilka wskazówek, jak nie martwić swoich bliskich i dawać sobie w kość jak należy.
Po pierwsze i najważniejsze, przekonanie, że rany na zewnątrz bardziej bolą to mit. Uwierzcie mi, wywoływanie wymiotów poprzez rzucanie się na oparcie krzesła kiedy jesteś najedzony pod korek jest wystarczająco bolesne. Równie dobrą opcją z tej kategorii jest jedzenie rzeczy, które wywołują niestrawność np. proszek do pieczenia (ale nie więcej niż paczkę, bo zaczynasz wymiotować tak, że budzisz podejrzenia). Generalnie robienie sobie krzywdy ,,od wewnątrz" jest praktyczniejsze, bo nie zostawia śladów. Macie do dyspozycji praktycznie każdą substancję, każdy przedmiot, każdy otwór ciała - ogranicza was tylko wyobraźnia. Jeśli jednak z jakiegoś powodu uważacie, że tylko rany zewnętrzne was zadowolą, pamiętajcie, by możliwie jak najmniej naruszyć ciągłość skóry - krwawiące zranienia zostawiają blizny, a blizny prowokują pytania. Dobrym wyjściem są tu np. siniaki lub niezbyt rozległe rany miażdżone lub szarpane - te ostatnie nie pozostawią znaków tylko, jeśli nie będą zbyt głębokie, więc uważajcie. Jednak jeżeli wasza odwaga nie sięga tak daleko, by miażdżyć sobie kończyny, z tej sytuacji też da się wybrnąć. W przypadku żyletek masz dwie opcje - ciąć tam, gdzie nikt nie zobaczy lub ciąć tak, by to nie wyglądało na twoje dzieło. Pierwsza jest wygodniejsza, bo jeżeli nie rucha cię żaden facet takie miejsca jak piersi przykładowo są idealne. Dla reszty pozostają nieoczywiste zakamarki np.przestrzenie między palcami u stóp (tylko nie polecam ciąć za głęboko, przebiegają tamtędy tętnice palcowe i nerwy). Druga opcja wymaga nieco więcej kreatywności, ale daje ci większą swobodę, jeśli otaczają cię wystarczająco tępi ludzie. Polecam przyjrzeć się w internecie jak wyglądają zadrapania po kotach lub rany spowodowane nadzianiem na wystające elementy ogrodzeń. Dosyć łatwo sfabrykować tego typu wzroki na skórze rąk czy nóg.
No, to rad na tyle, teraz już tylko użalanie się nad sobą.
Organizm człowieka jest wadliwy, wiecie? Jego psychika jest wadliwa, skonstruowano ją w ten sposób, że zawsze nawet bez twojej zgody, dopóki istnieje w niej świadomość będzie szukać możliwości przeżycia. To błąd ewolucji według mnie, nastręczający problemów. Musisz narobić strasznego bałaganu, żeby sam siebie się pozbyć. O wiele byłoby prościej, gdybyś nie musiał zaczerpnąć powietrza po wstrzymywaniu oddechu przykładowo. Ale natura niestety jest raczej bezwzględna dla wszystkich zwierząt. więc także i dla ludzi.
Do pewnego stopnia mnie to śmieszy.
Mogą ci powiedzieć, że jesteś gównem i nie zasługujesz na miłość i zrobią to zawsze bez pytania cię o zdanie. Jedyna przyjaciółka jaką tu miałam, moja kochana Misia mogła mnie zacząć traktować jak gówno po tym jak jej powiedziałam, że chcę się zabić i odtrącić mnie. Miała pełną swobodę i możliwości by to zrobić nawet wbrew mnie i to była wykorzystana szansa. Ludzie mogą cię poniżyć, zranić, nie kochać, wyśmiać i zawsze to zrobią bez twojej zgody. A ty nie możesz powiedzieć swojemu sercu, żeby się tym nie przejmowało, żeby nie potrzebowało miłości. Nie możesz powiedzieć sobie ,,od teraz bądź szczęśliwa mimo tego, że cię to boli". Wszystko jest tak cholernie zgodne w tym pieprzonym świecie. Ludzie cie nie słuchają, twoja własna głowa też cię nie słucha. Twój żołądek cię nie słucha i domaga się jedzenia. Twoje oczy cię nie słuchają i otwierają się każdego ranka.
A potem słyszysz ,,jesteś wolny, możesz być kim chcesz". Mnie nawet to śmieszy.
Trzy krótkie, trzy długie, trzy krótkie. Wybór eksperta w tym tygodniu to siniaki, są łatwe do wytłumaczenia i wygodne do ukrycia. Polecam, Ewa Wachowicz. Czuję się źle z tym, że wszyscy oczekują żebym żyła. Ma ktoś jakiś pomysł co z tym zrobić?
Trzy krótkie, trzy długie, trzy krótkie - ten mój sygnał to też zdaje się jakieś nieposłuszeństwo mojego umysłu wobec mnie. Nie chcę ratunku, nie z wolnego wyboru. A jednak czekam na niego, mimo to.
Jezu, czy ty mnie kochasz? Czy ty też chcesz żebym żyła? Co cię w ogóle odróżnia od tej bandy wokół mnie, która tylko stawia mi wymagania? I'd appreciate an answer now.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz